Ciekawe jest nie tylko to, co istnieje, ale także to, czego nie ma, a co istnieć koniecznie powinno.
Najprostszym sposobem zamknięcia ust zwolennikom zadekretowania istnienia "małżeństw homoseksualnych" byłoby uchwalenie prawa, które można by nazwać WiW (Współodpowiedzialność i Współdziedziczenie).
Na mocy tego prawa dwoje ludzi mogłoby zawrzeć w notariacie umowę o życiowej współodpowiedzialności i współdziedziczeniu, jeśli nie są związani taką umową z kimś innym (np. małżeństwem). WiW dałoby możność podjęcia zobowiązań życiowych między ludźmi, którzy nie zakładają rodziny, ale chcą sobie pomagać. Na przykład: chory sparaliżowany starzec i pielęgnujący go sąsiad, dwie kobiety kochające się jak siostry, itd. Myślę, że spokojni homoseksualiści skorzystaliby z WiW dla rozwiązania swoich problemów życiowych.
To niewygodny pomysł dla kłamców politycznych, bo rozwiązuje problemy ludzi, nie profanując świętego wzorca rodziny.
Andrzej Dobrowolski